Swoją przygodę z maszyną do szycia zaczęłam od prostej formy ściąganego woreczka. Prawdziwa "handmejdziarka" zawsze ma przy sobie coś do podłubania, w tramwaju, w parku, w ogródku, a nawet w pracy :) Postanowiłam, że dla mnie era plastikowych woreczków z IKEA musi się skończyć, bo to nie przystoi. I tak oto mój pierwszy woreczek powstał z myślą o mojej kochanej Siostrze, aby mogła zawsze mieć przy sobie jakieś koralikowe robótki. Ponadto, pięknie równo utkane płótno skłoniło mnie do przyozdobienia go w jakiś skromny wzorek.
Drugi siostrzany woreczek właśnie się haftuje i już wkrótce obie siostry spotykając się na łonie natury albo u rodziców na obiedzie :) będą miały przy sobie swoje robótki.
Z życzeniami słonecznego długiego weekendu ......
Iva
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz