Gryyyzie
3 latadużo nerwów
kilkadziesiąt metrów zmarnowanej włóczki
tyle kosztował mnie ten sweter :)
Robiony był z włóczki Vienna Drops, na konkretną osobę, a że z zasady próbek nie robię, dopasowanie wymiarów zajęło mi sporo czasu. Kilka razy traciłam cierpliwość do tej włóczki. Charakteryzuje się ona długim włosem, który ciągnie się po drutach niesamowicie. Sprucie dzianiny jest praktycznie niemożliwe, dlatego sporo nitki musiałam zutylizować.
Po 3 latach użerania się z projektem, efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania i wynagrodził mi wszelkie trudy.
Tylko guzik nie do końca mnie zadowala, ale nie znalazłam jeszcze w Trójmieście pasmanterii, której asortyment byłby dla mnie zadowalający. Więc wybrałam najlepszy z najgorszych, ale na pewno będę szukać dalej. Może pokuszę się o zapięcie w formie keski.
Obecnie pracuję nad projektem pod tajemniczą nazwą 3x2. Niebawem jednak wszystko stanie się jasne.
Iva
Moher w akcji
Włosiaste, długie szale uwielbiam od zawsze. I w tym roku powstał kolejny na potrzeby nowej zimowej stylizacji. Odcień idealnie pasuje do nowych butów :)
Samego
procesu dziergania z włóczek moherowych ogólnie nie znoszę, jednak
Brushed Alpaca Silk Drops jest fantastyczna w obróbce.
Jest tak przyjemna, że zdecydowałam się wydziergać kolejny, identyczny egzemplarz, dla osoby, której bardzo się spodobał.
Wzór
prosty, łatwo zapadający w pamięć:
http://www.ravelry.com/patterns/library/granny-smith-wrap, co sprawiło,
że szala szybko przybywało a całość zajęła 5 wieczorów.
Polecam i włóczkę i wzór. Być może skuszę się jeszcze na tę włóczkę, ale to już w przyszłym roku. Teraz trzeba zacząć przygotowania do moich ulubionych Świąt.
Pozdrawiam
Iva
Szczególna chusta dla szczególnej osoby
Długo chodziła za mną trójkątna chusta, którą mogłabym robić właściwie bezmyślnie siedząc przed ekranem i oglądając ulubiony serial.Okazja przyszła sama, na specjalne zamówienie powstała chusta dla szczególnej osoby, która mimo że właściwie mi nieznajoma na zawsze zapisała się w mojej pamięci :) W szczegóły wnikać nie będę, może kiedyś jakimś cudem zajrzy w to miejsce i będzie widziała o co chodzi.
Za wykonanie powyższych zdjęć bardzo dziękuję Anecie gdyż nie dorobiłam się jeszcze własnego manekina, choć miejsce na dodatkowego lokatora na pewno by się znalazło. Jeśli ktoś z Was drodzy goście chce się pozbyć niechcianego osobnika to chętnie go odkupię.
Wyrób owy powstał z bardzo przyjemnej włóczki Silkpaca Malabrigo w kolorze Teal Feather w ilości 2 motki. Na pewno kiedyś do niej wrócę, bo nitka jest niesamowicie miękka, posiada subtelny połysk a przy tym występuje w prześlicznych kolorach.
Pracowało się tak przyjemnie, że cała chusta powstała w przeciągu pięciu wieczorów, co jest dla mnie tempem ekspresowym i tym samym pobiłam swój własny rekord. Oczywiście na ten sukces składa się nie tylko moja praca i wspaniała włóczka ale przede wszystkim jasno i czytelnie rozpisany wzór, który zapada w pamięć po pierwszym powtórzeniu, autorstwa Ani z form manualnych.
Mam nadzieję, że będzie się dobrze nosiła.
Iva
Dla najmłodszych
Długo mnie nie było, co nie znaczy, że siedziałam bezczynnie.Przede mną leżało bowiem 40 mb bawełny, które musiałam przerobić na 500 szt. ściąganych woreczków.
Zlecenie duże, wydawało mi się nawet początkowo, że przekracza ono możliwości mojego starego Łucznika. W połowie nawet zaczął mocno klekotać i skrzypieć, ale odpowiednio potraktowany podołał temu zadaniu i razem zrealizowaliśmy plan.
Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie rozpoczęła kilku-kilkunastu kolejnych projektów, ale przy takiej robocie oderwanie od monotonni było konieczne, żeby nie zwariować.
I w ten oto sposób powstały dwa dziecięce kocyki.
Postanowiłam pójść z nurtem obowiązujących trendów i poczyniłam minky kocyk. Wszyscy zapewne widzieli takie kocyki już nie raz nie dwa, nie tylko w internecie, bo w ostatnim czasie nastąpił wysyp mikroprzedsiębiorców, którzy trudnią się szyciem dziecięcych gadżetów.
Przechadzając się po Jarmarku Domikańskim w Gdańsku praktycznie co drugie stoisko napotykamy identyczne wyroby firmowane inną metką.
Kocyk bardzo spodobał się mojej córci i są praktycznie nierozłączni, a wygląda on tak:
Drugi projekt szydełkowy, którego wykonanie zajęło ok. 15 razy więcej czasu czeka jeszcze na swojego właściciela :)
Co więcej, cała sterta zrobionych ale nie wykończonych projektów leży w szafie i czeka na swoją kolej. Problem, że ta sterta nigdy się nie kończy, a nowe rzeczy odkładane są na jej szczyt, w związku z tym, te najstarsze mogą nigdy nie ujrzeć światła dziennego ......
Chociaż kto wie, lato zaczęło się bardzo późno i mam wrażenie, że już dawno się skończyło, więc może znajdzie się czas aby pod ciepłym kocykiem, z herbatką w ręku i jakimś serialem zrobić miejsce na nowe niedokończone pomysły.
Iva
Pół motka
Od dłuższego czasu przerzucałam z kąta w
kąt jeden samotny motek Malabrigo Arroyo w kolorze Archangel. Zupełnie
nie miałam pomysłu, na co ten moteczek przerobić, bo ciągle było go za
mało, albo za dużo. W pewnym momencie doszłam do wniosku, że tylko
zawracam sobie nim głowę, że jest mi do niczego nie potrzebny.
Ale ot tak od niechcenia, wzięłam włóczkę w ręce i tak powstała czapka, z którą na pewno się nie rozstanę przez długi czas.
Idealnie pasuje do mojej nowej torebki :)
A że zużyłam na nią niecałe pół motka włóczki, to już na drutach siedzą mitenki do kompletu.
Czapa
zwykła, a jednak tak mnie urzekła, że nie wyobrażam sobie co by to
było, gdybym nadal traktowała ten motek jak całkiem niepotrzebną kulę u
nogi (albo druta).
Wracam
do mitenek i całej fury innych nieskończonych rzeczy, m.in swetra z
Malabrigo Sock Ivy, który jest przy końcu, ale coś czuję, że będzie
kiepsko z rozmiarem (skutki lenistwa i nie zrobienia próbki), do
fioletowego swetra w paski, które męczą mnie już niemiłosiernie,
moherowego swetra dla teściowej, który prułam już 3 razy i jak patrzę na
ta włóczkę to na sam widok mnie odrzuca, różowego zwyklaczka i
musztardowego komina. Sporo tego się nazbierało, a moje noworoczne
postanowienie, żeby robić od początku do końca tylko jedną rzecz już
zostało zaprzepaszczone. Chyba coś jest ze mną nie tak, że nie potrafię
znaleźć swojego miejsca.
Ciągle się rozdrabniam .... ciekawe ile ludzi tak ma.
Iva
Przygotowania do jesieni
Letni czas szybko mija, ale w końcu udało mi si ukończyć dwie chusty, które mają sprawić, że jesień będzie przyjemniejsza.
Pierwsza w moim ulubionym ostatnio kolorze brudnego różu, dziergana z
włóczki Regina, wzór Adama's Shawl. Nie jest to moja ulubiona włóczka,
ale ma śliczny kolor i tylko dlatego się na nią zdecydowałam. Robota
ciągnęła się w nieskończoność i miałam wrażenie, że nigdy się nie
skończy, nie pamiętam nawet kiedy się zalęgła na drutach.
Druga
jest modyfikacją wzoru Forest Berries. Włóczka Lace 100 Pure Wool
również nie przypadła mi do gustu. Początkowo zrobiłam z niej letnią
bluzeczkę, ale efekt nie przypadł mi do gustu, więc zamieniłam ją w taką
oto chustę. W zasadzie nie jest to mój kolor, więc chętnie
przekazałabym ją w ręce innego właściciela.
A tymczasem pracuję intensywnie nad zamówionymi ukośnikami i kończę ściągacz w pierwszym swetrze własnego projektu ...
Życzę wszystkim miłej niedzieli
Iva
Pasiasty sweterek
Ten oto udzierg powstał z trzykrotnie
prutej włóczki :) Początkowo był z tego cardigan, który jeszcze
nieskończony okazał się za duży o jakieś 3 rozmiary :) Następnie
postanowiłam jeszcze raz usiąść do tej samej roboty, wyszedł cardigan,
ale nadal za duży, co wynikało ze złego doboru drutów. Mam tendencję do
dziergania dosyć ściśle, więc zawsze korzystam z drutów większych niż
zaleca producent włóczki. A ponadto nigdy nie mam ochoty mierzyć swoich
części ciała, siedzieć
i przeliczać oczek w związku z czym wszystko co robię, robię "na oko", co kłóci się z moim inżynierskich wykształceniem:)
W wielu przypadkach jednak ta metoda się sprawdza, ale jak widać nie zawsze :)
Po spruciu tego wszystkiego powstał jeden ogromny motek włóczki BabyAlpaca Silk Drops
z pomieszanymi kolorami, bo wszystko było w paski, a jak na lenia przystało nie chciało mi się rozdzielać kolorów :)
Motek
leżał tak ponad rok, aż doczekał się swojej chwili ze względu na
postanowienie noworoczne, zużyć wszystkie zapasy zanim zakupię
jakąkolwiek włóczkę. Jak na razie nieźle mi idzie
i
postanowienia nie złamałam, poza jednym małym wyjątkiem, który moim
zdaniem się nie liczy, po prostu zabrakło jednego motka na wykończenie
szala i trzeba było dokupić jeden, z innego farbowania co prawda, gdyż
poprzednie leżały w szafie też rok, ale mimo to szal wygląda fajnie,
lecz o tym innym razem.
Ostateczne
forma wygląda tak jak powyżej. Na drutach rozmiar mniejszych wyszło
naprawdę super, rozmiar idealny, fajny szeroki dekolt, taki jakie lubię.
Sweter dziergałam na podstawie wskazówek Dagmar Lutz.
Bardzo sobie chwalę sam proces dziergania, szybko, fajnie, przyjemnie,
bez zbędnego zastanawiania się co dalej, dzięki czemu powstał w trakcie
jednego sezonu "Braci i Sióstr":)
Grafitowy chaos
Ta forma powstała bardzo szybko, gdyż nie
wymagała właściwie żadnego główkowania. Jednak jak zwykle długo leżała,
czekając w kolejce na wrobienie nitek. To zajęcie przerasta moje siły
mobilizacyjne :) Jeśli dobrze liczę obok leżą jeszcze 4 skończone
robótki, które nie mogą doczekać się ostatecznego szlifowania.
W
każdym razie sweter wyszedł super, zdjęcie na wieszaku, gdyż nie mam
jeszcze zakontraktowanego modela :) Na żywym ciele wygląda o wiele
lepiej i już należy do moich ulubionych.
Powstał
z włóczki Trekking Zitron. W zamierzeniu miał mieć długie rękawy,
jednak myślałam, że na takie rozwiązanie mam za mało surowca :) Jak się
okazało, po wykończeniu rękawów i dekoltu, kiedy odłożyłam sweter do
kolejki rzeczy oczekujących na wrobienie nitek, a szukałam już w swoich
zapasach włóczki na kolejny produkt, jeszcze jeden motek się znalazł.
Byłam zupełnie nieświadoma tego, że mam tej włóczki więcej. Na
szczęście, po konsultacji z Mamą i Siostrą, głównymi doradczyniami w
sferze stylu, cardigan okazał się idealnym w swojej formie z krótkim
rękawem, że nie myślałam nawet o pruciu ściągaczy i dorabianiu rękawów.
W
efekcie tych narad i konsultacji, powstaje drugi taki sam, tylko w
kolorze śliwki z włóczki Fabel Drops, dla mojej kochanej Mamusi.
Zima w wiosennych kolorach
Zima wprawdzie nie nadchodzi, ale ciągle
liczę na to, że niedługo obudzę się i zobaczę za oknem piękny biały
krajobraz. Dlatego też, będąc w posiadaniu jednego motka Malabrigo Twist
w pięknym zielonym kolorze, który kojarzy mi się ze świeżutkimi
pączkami na krzaczkach, przerobiłam go na moje pierwsze rękawiczki.
Usiadłam
pod choinką i pierwszy raz wzięłam do ręki druty skarpetkowe. Wcześniej
byłam nimi przerażona. Jak się okazało całkiem niesłusznie, gdyż robota
jest bardzo przyjemna, a robótki szybko przybywało.
Rękawiczki zaczęłam robić zgodnie z instrukcją znalezioną tutaj,
ale jak zawsze szybko znudziło mi się zerkanie do opisu, w efekcie
skorzystałam tylko ze ściegu. Oczywiście nie zapisałam sobie co i jak
robiłam przy formowaniu, odejmowaniu oczek itd. więc lewa prawdopodobnie
różni się nieznacznie od prawej, ale na szczęście nie jest to w żaden
sposób widoczne przy noszeniu.
Następnym razem będę mądrzejsza :)
Byłyby wspaniałe do obrzucenia kogoś śnieżkami, pytanie tylko czy w tym roku ...
Gruby komin
Oj długo, długo mnie nie było ... Z różnych względów nie miałam po prostu co pokazać ani co napisać. Z braku czasu, chęci, pomysłu, nastroju .... ale powracam mam nadzieję, że ze zdwojoną siłą :)
Na początku był kłębek ...
Miałam
tylko taki ot jeden kłębek Malabrigo i zero pomysłu co z nim zrobić.
Ale za to jakie piękne kolory mieniły się w tym kłębku, długo po prostu
na niego patrzyłam i nie mogłam wyjść z podziwu :)
Decyzja
zapadła ... zrobię skromny pojedynczy komin. Musiałam jednak chwilę
jeszcze zaczekać, aż druty 15 do mnie dotrą, gdyż jakoś nigdy wcześniej
nie sądziłam, że mogą mi się przydać i takowych w moim kuferku nie było.
No
i powstał zrobiony zwykłym seed stitch kominek, bardzo cieplutki,
mięciutki, milutki i wcale nie taki mały. Myślę, że będzie moim
ulubionym tej zimy :)
Springtime bandit
Kolejna chusta, tym razem z 1 motka włóczki Lace Drops, przerabianego na drutach 2,5. Wzór bardzo fajny, najważniejsze, że powtarzalny. Dzięki temu mogę oglądać serial, który zajął aktualnie 2 miejsce na mojej liście TOP seriali wszechczasów, a mianowicie "Bracia i Siostry" :) nie myśląc o wzorze i nie patrząc na schematy.
Chusta znalazła już swojego właściciela, jest w posiadaniu Karoliny.
Nie bardzo lubię robić dwa razy tą samą rzecz, na dodatek z tej samej
włóczki w tym samym kolorze, ale na pewno zrobię taką drugą, bo jest
przepiękna.
Myślę
jednak, że nie nastąpi to w najbliższej przyszłości, bo pomysłów mam
dużo, a wiele z nich ma już swój początek. Większość posiada status "pilnie pożądane na już" i tym samym nie mogę się zdecydować na
tą jedną jedyną rzecz, która doczeka się formy finalnej jako pierwsza.
Wszystkie zatem robię jednocześnie w zależności od nastroju, dlatego
osiągnięcie ostatecznego kształtu trwa tak długo.
Tymczasem .....
Mój Pierwszy Entrelac
Dzięki mojej ukochanej Siostrze, która miała tyle cierpliwości, aby trzykrotnie tłumaczyć mi sposób dziergania techniką Entrelac, powstała oto piękna trójkątna chusta.
Zużyłam
niecałe trzy motki Drops Delight nr 13 i momentalnie zakochałam się w
tej włóczce, kolejne dwa kolory czekają już na swoją kolej :)
Przy okazji dziękuję mojej Siostrze:)
Czerwony pomidor
Jak na razie trzymając się swojego
postanowienia poprawy prezentuję ..... chustę w kolorze malinowego
pomidora. Wzór okazał się bardzo fajny, robótki szybko przybywało i oto
powstała:
z 3 motków Alpaki Drops 3900 na drutach 3,5 mm.
Teraz
z kolejce czeka Dew Drops Shawl, do którego wybrałam włóczkę Lace Drops
i druty 2,5, przez co potwornie mi się robota ciągnie, mam wrażenie, że chusty nie przybywa, a motka nie ubywa. Końca nie widać, ale jak już nadejdzie to uczczę go butelką wina :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz